czwartek, 4 stycznia 2024

Narnia.

 "Odrzania. Podróż Po Ziemiach Odzyskanych." Zbigniew Rokita. Wydawnictwo- Znak literanova. Kraków 2023. 


Jestem pod wrażeniem.

Odrzania to jak jakaś Narnia. Kraina, której istnienia nie zauważaliśmy. Kawałek Polski pokryty kurzem. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie spoglądając na świat z mojego mazurskiego zapiecka. Czułam podskórnie, że jesteśmy inni. Nie jesteśmy jak ci z Mazowsza, choć moi dziadkowie to Mazowszanie. Chłopi z centralnej Polski, której notabene zbytnio nie poznałam, bo kiedyś się tak nie jeździło jak obecnie. 

Może to i zbyt pochopne określenie, zbyt daleko posunięte ale... tak, jestem Odrzanką. Urodzoną, wyrosłą i wychowaną na Mazurach zachodnich. 

Tutaj jest mój dom. Wychodzone ścieżki, tajemne miejsca... moja mała ojczyzna. 

Rokita w swojej książce trochę filozofuje,  ale mi to się akurat podoba. W końcu jest to reportaż nie pozbawiony osobistych dygresji. Próbuje odtworzyć , ale właśnie co? Co próbuje odtworzyć autor? Emocje ludzi towarzyszące im podczas zasiedlania ziem uzyskanych? Ich potrzebę i tworzenie mitu o odwiecznej przynależności tych ziem do korony? Jeżeli tak, to Rokita ów mit odmitologizowuje. Ponoć łatwiej jest stworzyć mit, niż go potem odkręcić. Ludzie lubią mity. Nie lubią zaś kiedy mówi się im, że tak wcale nie było. 

Autor podjął się trudnego zadania. O ile to było jego zamiarem. 

Myślę sobie, że poniemieckość była obecna na codzień w życiu ludzi zasiedlających ziemie odzyskane, a posługując się terminem autora reportażu, była ona obecna w życiu ludzi zasiedlających ziemie uzyskane po II wojnie światowej. 

Czasami obecna w osobie sąsiada, który przetrwał sowiecki porządek pod koniec wojny, który pomimo wszystko zdecydował się pozostać. Obecna w zajmowanych przez osadników domostwach, czy też ich ruinach, nazwach ulic... 

Polecam tę pozycję całym sercem. 


poniedziałek, 27 listopada 2023

Niedostosowanie.

"Dziewczyna z konbini" Sayaka Murata Wydawnictwo UJ. 

Ta książka rozwala system. Jest niesamowita. Rzecz dzieje się we współczesnej Japonii.W świecie oddanemu kultowi pracy. Praca to święta sprawa. Człowiek żyje dla pracy, która mówi o jego wartości i społecznej przydatności. Dzięki pracy człowiek wspina się po szczeblach społecznego awansu. Tak działa system . Być człowiekiem to pracować i dzięki temu byc przydatnym. Ważne też jest rozmnażanie się, to sprawa również przydatna społecznie, ale co zrobić, kiedy w sytemie zdarzają się wyłomy? Wyjątki od reguł nie czujące potrzeby przekazywania genów? Nie wykazujące ambicji w temacie awansu zawodowego albo nie daj Panie, wcale nie zamierzające pracować? Osobnicy niedostosowani. Taka jest Keiko 36 letnia pracownica konbini, niewielkiego sieciowego sklepu tuż przy zeĵściu do metra. Dziewczyna próbuje żyć jak "normalny człowiek" słabo jej to jednak wychodzi. Naśladuje tembr i sposób wypowiadania się innych współpracownic. Naśladuje ich styl ubierania się, ich emocje... chce upodobnić się do stada. Jest jednak inna niż to stado. Przede wszystkim przez to, że emocjonalnie nic się w niej nie dzieje. Jak mówi jedna z jej współpracownic, że Keiko nie da się zirytować, wyprowadzić z równowagi. Emocjonalne życie Keiko jest płaskie. Niektóre sceny z nią, opis jej pracy- rytmu pracy- pokazują androida, robota. Według mnie bohaterka coraz bardziej sie do niego upodabniała. Niedostosowany, odstający od stada jest też Shiraha. Mężczyzna w kwiecie wieku nie potrafiący utrzymać pracy. Nawijający non stop o ludzkim neolitycznym stadzie i udawadniający, że to stado wcale od tamtego czasu się nie zmieniło. Zmieniła się tylko otaczająca nas sceneria, ale nie nasza mentalność. Co się stanie kiedy tych dwoje się spotka? Prawdziwa mieszanka wybuchowa. Niektórzy czytelnicy piszą, że atmosfera opowieści robi się wtedy ciężka, według mnie dialogi Keiko i Shihary powalają Ja się porządnie uśmiałam.

Jedna z mądrości Shiraha wypowiedziana do bohaterki danej opowieści:
" Miała pani ogromne szczęście, że mnie pani poznała. Inaczej zdechłaby pani jak pies. W zamian proszę mnie nadal ukrywać." 
Jest to też pozycja mówiąca o sytuacji kobiet w Japonii. 
Nie jest ona być może najczarniejsza i nie jawi się jako tragiczna na tle świata, ale świetlana też nie jest. 

niedziela, 6 sierpnia 2023

Matko. Ojcze. Siostry...

 "Bliscy" Annie Ernaux

Bilscy? A moze jednak oddaleni? Obcy?  Zyjacy ze soba pod wspolnym dachem, ale bedacy daleko od siebie?

Razem czy osobno? I tak, i nie.

 To pierwsza szybka refleksja powstala we mnie po odlozeniu przed chwila, jeszcze cieplej od moich dloni, pozycji Annie Ernaux. 

Bliscy to cieplo, tak przynajmniej powinno byc, ale i chlod. Pomyslalam wlasnie o chlodzie wprowadzanym przez brak temperatury materii papieru. W takiej postaci czytalam te ksiazke- papierowej. Ale papier to tez pewien klimt, zapach, dotyk, przyjemnosc...

"Bliscy" to zbior trzech opowiadan przetlumaczonych po polsku jako: "Miejsce", "Pewna kobieta", "Druga corka". 

"Miejsce" mnie irytowalo. Narracja jak z filmu "Amelie" zwiezla, szybka, konkretna...wydawac by sie moglo, ze bezemocjonalna.  To opowiesc o ojcu. Mezczyznie jakim ow ojciec byl. O miejscu, z ktorego pochodzil , z ktorego wywodzili sie rodzice pisarki. To korzen. Podstawa, poprzez ktora czerpie sie zyciodajne soki. Gleba , na ktorej wzrastamy. 

Autorka wspomina dziadka. Czego o nim sie dowiadujemy? 

Pochodzil z jednej z nadmorskich wiosek. Od osmego roku zycia najmowal sie jako woznica u pewnego gospodarza. Latem zatrudnial sie przy sianokosach i zniwach. Nie posiadal wlasnej ziemii i nie umial czytac ani pisac... byl twardym mezczyzna nikt nie smial z nim zadzierac. 

Ojciec Annie awansowal spolecznie - tak moznaby bylo nazwac jego wybor drogi zyciowej. Po wojnie, dzieki sluzbie wojskowej  poznal swiat. Paryz, metro, miasto w Lotaryngii, mundur, ktory wszystkich zrownywal. Kiedy wrocil nie chcial sie juz zajmowac uprawa roli. Powtarzac doli swego ojca. Nie bylo innej mozliwosci jak fabryka.... 

"Miejsce" to opowiesc o mozolnym awansie spolecznym. O tym jak czlowiek chce wydostac sie z zasklepienia otaczajacej go spolecznosci i o tym jak ta spolecznaosc nas ksztaltuje.

Czy udaje sie to czlowiekowi- jednostce? Czy to jest w ogole mozliwe? 

Mowiac slowami jednego z krytykow literackich Didier Eribon " (...) Dzieki niej ( Annie Ernaux) mozemy tez w koncu mowic o przemocy i traumie zwiazanych z pochodzeniem klasowym."

"Pewna kobieta"- to opowiesc o matce. Zwiazku corki z matka. Ich milosci i walce. Ich wzajemnym dawaniu sobie zycia. Annie rodzi sie poprzez matke i ozywia ja po jej smierci na kartach swoich wspomnien. 

Pokazuje koleje losu matki. Od mlodej dziewczyny. Energicznej, barwnej, pelnej zycia i inicjatywy. Matka to motor.  Do poznej starosci, kiedy konczy na jednym z oddzialow podparyskiego domu starcow. 

Pragnieniem matki bylo zostac pania sklepowa. Wyrwac sie z fabrycznej codziennosci. Spelnia to marzenie, ale to rowniez opowiesc o tym jak zderzaja sie nasze pragnienia z rzeczywistoscia. 

"Druga corka" to opowesc o zmarlej dwa lata przed narodzeniem Annie jej siostrze Ginette. Dziewczynka miala w chwili smierci 6 lat. 

Rodzice nigdy nie wspominali przy Annie zmarlego dziecka. Stala czy tez wisiala w ich sypialni fotografia Ginette usytuowana pomiedzy dwiema figurkami Matek Boskich, ale nigdy przy zyjacej rodzice nie zamienili slowa o jej starszej siostrze. 

Raz tylko matka zwierzyla sie pewnej kobiecie, ze dotknela ja smierc dziecka. Annie jako mala, krecaca sie w poblizu dziewczynka miala mozliwosc przysluchiwac sie owemu zwierzeniu. Opowiesc drasnela  pisarke. Na kanwie tego drasniecia, matczynego zwierzenia powstal po latach list zyjacej siostry do tej juz niezyjacej. 

Niesamowite w noblistce jest to, ze potrafi skupic sie na jakims urywku, skrawku, milimetrze, slowie, polslowku i stworzyc z tego nieprzecietna opowiesc. Precyzyjnie, analitycznie wbijajac sie w ow skrawek. Rozbudowywuje go nadajac mu tresc, znaczenie i glebie. 

W swoich analizach pisarka dochodzi do wniosku, ze  przyszla na swiat poniewaz siostra zmarla, a ona ja zastapila. Smierc jednej przyczynila sie do zycia drugiej. 

Nie zrozumiemy  siebie, swojego miejsca w swiecie bez swiadomosci skad pochodzimy, co uksztaltowalo ludzi dajacych nam zycie, tych, ktorzy wplywali na nasze wychowanie. Bez znajomosci miejsca, w ktorym wzroslismy. Bez dotkniecia tajemnic, ktore czesto posrednio ksztaltuja nasze losy. 

Bliscy to opowiesc o wzrastaniu. Checi wyjscia poza narzucone nam schematy. To tez opowiesc o cierpieniu, milosci i samotnosci. Opowiesc o zyciu. 



czwartek, 3 sierpnia 2023

Czego chcą królowie.

 "Damy Władysława Jagiełły". Kamil Janicki.


Ludzie zawsze potrzebowali kogoś, kto ich poprowadzi. Kto stanie na ich czele. Zdejmie z karku odpowiedzialność i wskaże drogę. 

Potrzebowali króla  księcia, dowódcy, dyrektora... bez odpowiedniej hierarchii chyba nasz gatunek nie potrafi. 

Jedni mają taki fart, że rodzą się  przywódcami lub w rodzinach hodujących przywódcôw. Inni takiego fartu nie posiadają. 

Z tym fartem wszystko zależy jednak od punktu patrzenia na sprawy.

Bycie królem to niemałe przywileje, ale też spore obowiązki. 

Za czasów Jagiełły, a myślę, że i teraz też tak się dzieje, w rodzinach królewskich , ingerowano w życie osobiste jej członków. Od wyboru partnerki/ partnera na życie, poprzez ustawianie dnia codziennego. 

Jagiełło miał cztery żony. 

Pierwszą wybrano mu aby wyprowadził Litwę z pogaństwa, aby zadał kres- powód do zakończenia krzyżackich najazdów na litewskie ziemie. 

Małżeństwo polityczne. Dla dobra sprawy. Polacy chcieli zyskać sojusznika. Litwini dołączyć do cywilizacji zachodniej. 

 Przyszły nasz władca wpierwej ochrzcił się a potem  stanął przed ołtarzem z Jadwigą Andegaweńską. 

Wiedziałam tylko, że ona go nie chciała. Z toporem na bramę zamkową się rzuciła, co wcale nie musi być  prawdą. On starszy od niej i niewiele w tamtym czasie można było o nim powiedzieć. 

Jadwiga, jedna z naszych ulubionych królowych tworzyła z Jagiełłą toksyczny związek. Była o niebo lepiej od niego wykształcona. Korespondowała z papieżem. Prowadziła własną, niegłupią politykę wchodząc Jagielle w drogę. Ponoć się nie lubili, tzn. on jej raczej nie lubił.

Na łożu śmierci wybrała mu kolejną żonę- Anna z Cejle. Wnuczkę naszego piasta wychowywaną przez czeskiego możnowładcę. 

Jagiełło i tej pani nie darzył sympatią. Kolejna nastolatka, z którą musiał dzielić władzę. Choć ta akurat wydawała się posłuszniejsza niż Jadwiga i była mniej samodzielna. 

Pisała  do papieża. Wspomagała Jagiełłę w politycznych rozmowach z królem Węgier, który prawdopodobnie dzięki tym rozmowom nie najechał nas od południa w lipcu 1410 roku. Anna starała się jak mogła, nie należała jednak do ulubienic króla. 

Po śmierci Anny,  powiadają że Jagiełło poszedł za głosem serca. Stanął na ślubnym kobiercu z Elżbietą Granowską. Poddanką wywodzącą się z możnego rodu, ale nie królewskiego. Była to niewiasta jak na tamte czasy posunięta w latach. Matka bodajże piątki dzieci. Kobieta po przejściach. Znienawidzona i wyśmiewana przez doradców i otoczenie władcy. Naciskano na niego aby się opamiętał bo kobieta ta nie da mu potomka. Jest dobrze urodzona, ale jak dla króla jest to zbyt niskie pochodzenie. Wybuchł z tego powodu skandal obyczajowy na cała średniowieczną Europę.   Jagiełło uparcie dążył do celu, bo królowie chcą też przecież zaznać odrobiny szczęścia.

 I to małżeństwo skończyło się śmiercią jego wybranki.

Czwartą połowicą naszego najważniejszego polskiego władzcy była Zofia (Sonka) Holszańska wychowywana w druckim zamku. Panienka urodziwa, żywiołowa, ortodoksyjnej wiary. Tutaj też trzeba było przejść przez sprzeciw polskich możnowładców. Ceną za poślubienie przez Jagiełłę druckiej oblubienicy było podpisanie przez króla statusu warckiego, który przyczynił się niemało do polskiego warcholstwa. 

Opowieść kończy się w momencie powicia przez Sonkę syna.

Książkę warto przeczytać. Pisana jest łatwym, przystępnym językiem. Bez nagromadzenia dat. Jeżeli ktoś spodziewa się pozycji naukowej, będzie raczej zawiedziony. To dobrze snuta opowieść. Oparta na faktach i niemałej wiedzy szerząca i popularyzująca ową wiedzę w środowiskaçh masowych. 

poniedziałek, 27 lutego 2023

Nauczycielstwo.

"Agnes Grey" Anne Bronte

Powiesc wydana w 1847 roku pod pseudonimem Acton Bell. Coz to byly za czasy dla kobiet? Mezczyzna u boku nadawal kobiecie tozsamosc. Sama, samotna nic nie byla warta. Niechciana, a wiec nie odniosla zyciowego sukcesu. Jedynym, uznanym spolecznie zajeciem zarobkowym, ktoremu mogly sie panie w tamtych czasach poswiecac bylo nauczanie dzieci. Mogly zarabiac na zycie jako guwernantki. 
Autorka opisuje prawdopodobnie wlasne doswiadczenia zwiazane z ta profesja. 
   Na portalu "Lubimy czytac", co niektorzy czytelnicy zachwycali sie powabem jezyka pani Gaskell. Po przeczytaniu "Agnes Grey" dochodze do wniosku, ze pani Gaskell w porownaniu z Anne Bronte to jak uczennica w stosunku do wykszalconej, polsugujacej sie kunsztownym slowem mistrzyni. 
To co mnie w danej pozycji najbardziej uderzylo to nieskomplikowany, klarowny , piekny jezyk. 
Spora czesc powiesci zajmuje opis trudow  pracy jako gwernantka. 
Zdawalo mi sie, ze mlodziez  dawniej byla karna, zdyscyplinowana, podlegla autorytetom. Mialam bledne wyobrazenie. 

Dzieci bogaczy bywaly niezdyscyplinowane, nierzadko leniwe, rozpieszczone, pewne siebie i swojej pozycji. Traktowaly nauczycielke z gory, tak jako i ich rodzice, ktorzy posiadali multum oczekiwac co do postepow swych pociech a zarazem ograniczali mocno mozliwosc nagradzania czy stosowania kar przez guwernantke. Wszelkie niepowodzenia dzieci byly spychane na barki nauczycielki. I to nie tylko te tyczace sie postepow w nauce, ale takze tyczace sie wychowania , za ktore powinni odpowiadac przeciez sami rodzice. 
Nie wiem dlaczego, ale bardzo mocno przywiodlo mi to na mysl obecny system ksztalcenia. Chodzi mi o pewna roszczeniowosc ludzi. Szkola powinna nauczac, ale i wychowywac. I to tak wychowywac aby dziecie nie bylo karane- nie mowie tu o karach cielesnych, ale np.: tych zwiazanych z ocenani. 
Niewdzieczny jest to zawod nie tylko dzisiaj, niewdzieczny byl i dawniej. 
  Guwernantka nie konczyla dnia pracy po lekcjach, ale byla czesto proszona przez rodzicow o towarzyszenie dzieciom po zajeciach: "niech pani z nia pospaceruje.... niech pani sprawdzi z kim rozmawia... gdyby  ja pani czyms zajela nie chodzilaby moja corka  w wolnych chwilach tak czesto do stajni , to nie miejsce dla panienki ..."

"Panicz Charles byl dla mnie wielkim utrapieniem: samo obcowanie z nim wymagalo cierpliwosci aniola, czuwanie nad nim stanowilo prawdziwa probe charakteru, a nauczenie go czegokolwiek bylo zgola niemozliwe.
  Choc mial dziesiec lat nie potrafil przeczytac poprawnie najprostszego zdania z najbanalniejszej ksiazki , a poniewaz zgodnie z zaleceniami jego matki musialam podpowiadac mu kazde slowo jeszcze zanim zdazyl sie dobrze zawahac lub przyjrzec sie jego pisowni, a do tego nigdy nie wolno mi bylo zagrzewac go do wiekszego wysilku, dajac mu do zrozumienia, ze inni chlopcy sa od niego lepsi- nic dziwnego, ze w ciagu owych dwoch lat, podczas ktorych zajmowalam sie jego ksztalceniem nie poczynil prawie zadnych pstepow.
Gdyby zazadano ode mnie bym opisala porzadek i przebieg typowego dnia w Horton Lodge , mialabym z tym spore trudnosci. Wszystkie posilki spozywalam w pokoju szkolnym wraz ze swoimi podopiecznymi i to oni, wedle swojego kaprysu , decydowali o ich porach. Niekiedy dzieci dzwonily na sluzaca , kazac jej przyniesc obiad jeszcze zanim zostal ugotowany. Innymi razy obiad czekal na nie na stole ponad godzine i potem zloscily sie , ze kartofle sa zimne, a sos do pieczeni pokrywa skorupa stezalego tluszczu . Czasami zyczyly sobie zjesc podwieczorek o czwartej, ale tez czestokroc napadaly na sluzacych za to, ze nie podali dokladnie o piatej, a gdy ci, stosujac sie do tego zyczenia, przestrzegali punktualnosci, podwieczorek lezal na stole nietkniety do siodmej albo osmej.
  Godziny nauki ustanawiane byly w bardzo podobny sposob: mojego zdania czy wygody nigdy nie brano pod uwage . Czasem Matylda lub John decydowali, ze "najlepiej bedzie uporac sie z tymi obrzydliwymi lekcjami jeszcze przed sniadaniem" i bez zadnych skrupulow czy przepraszajacego slowa o wpol do szostej przysylali pokojowa, by mnie obudzila. Niekiedy informowano mnie, ze mam byc gotowa do pracy punkt szosta. Wowczas to ubrawszy sie w pospiechu, schodzilam do pokoju szkolnego tylko po to, by zastac go pustym. A potem po dlugim i pelnym napiecia oczekiwaniu dowiadywalam sie, ze moi uczniowie zmienili zdanie i wciaz leza w lozkach- albo jesli pogoda tego ranka dopisywala, przychodzila Brown, by oznajmic mi, ze mlodzi panstwo zrobili sobie wolne i wybyli z domu."

"Agnes Grey" to kopalnia wiedzy na temat codziennosci ludzi dawnych czasow. Na temat zawodu guwernantki. Jest w niej rowniez zawarty watek milosny, ale opisany ubogo. Mysle, ze to poprzez niewielka ilosc spotkan z kandydatem na meza. Pan Weston to duchowny chcacy zalozyc rodzine. Niewatpliwie przyglada sie okolicznym dziewczetom wybierajac te, ktore pasuja do jego pozycji i stanu posiadania. Wybor pada na Agnes bo pobozna, umiejaca sie zachowac, cicha i skromna, nie wychodzi przed szereg... na dodatek nieglupia- niezle wyksztalcona. Po prostu zona jak ulal wiec moze zostac nagrodzona jego wzgledami. Nie wiemy co uczuciowo dzieje sie w panu Westonie, ale wiemy jak reaguje na jego osobe Agnes, ktora  z panem Westonem rozmawia moze ze trzy razy. Ich kontakt jest wzrokowy. Duchowny rozklada nad nia parasol kiedy przy wyjsciu z kosciola pada deszcz dajac owym gestem do zrozumienia, ze jest chyba dziewczyna zainteresowany.... a potem kontakt pomiedzy nimi sie urywa. 
Co moze dac wspolczesnemu czytelniowi pozycja Anne Bronte? Wiedze o zyciu ludzi w polowie XIX wieku i o pozycji kobiety w tamtych czasach. 


piątek, 17 lutego 2023

Dymiace kominy.

 "Polnoc i Poludnie" Elizabeth Gaskell.

Jestem swiezo po lekturze i chyba nie bede dlugo o danej pozycji rozpamietywac. Powiesc obyczajowa z wplecionym watkiem milosnym. Autorka tworzyla ja w latach 1854-1855.

Gdybym byla nastolatka prawdopodobnie zachwycilabym sie ta powiescia. Czytalabym szybko i namietnie , nie mogac doczekac sie "momentow". "Momentow" to za duzo powiedziane, bo tamtejsze "momenty" to nie byly- nie sa- obecne "momenty" zawarte w ksiazkach. Choc musze przyznac, ze dla nas, tego typu pozycje to kopalnia wiedzy o obyczajowosci ludzi dawnych czasow.
Autorka przedstawia zmiany spoleczne zachodzace w polowie XIX wieku. Pojawia sie nowa grupa zawodowa i spoleczna: wlasciciele fabryk i robotnicy.
Zarysowuje ich tarcia i konflikty , zmagania sie ze soba, walki o godne zarobki, a przez to i godne warunki zycie. Powstawanie pierwszych zwiazkow zawodowych.
Wiara autorki w moc dialogu. Ludzkiego porozumienia sie.
Bogaty fabrykant Thornton wyglasza raz fraze, ze strajki wtopia sie w koloryt fabryk, ale przypuszcza on, ze z czasem bedzie mozna pozbawic je owej goryczy, ktora towarzyszyla robotnikom i wlascicielom zakladow na poczatku rozwoju przemyslu. Thornton to przemyslowiec idealista. Taki z krwi i kosci. Dbajacy o swoj interes i wprowadzajacy eksperymenty, innowacje. Nie interesuje go zbytnio dzialalnosc charytatywna na rzecz jego pracownikow, ale intersuja go zmiany i takie ulepszenia, ktore poprawily by wydajnosc zatrudnionych przez niego robotnikow. Zdaje sobie sprawe, ze warto im pozwolic na wybudowanie zakladowej stolowki i zbiorowe zywienie bo oprocz takich zalet jak oszczednosc ( latwiej nakarmic wiecej za te same pieniadze niz mniej ) to pracownik najedzony pracuje wydajniej.
Dla mnie jest to tez opowiesc o dojrzewaniu, o zmianach, naszym ewoluowaniu.
Margaret Hale poznaje pana Johna Thorntona bedac bardzo mloda osobka, dziewietnastolatka . Dziewczyna wchodzaca w zycie. Thornton dobija trzydziestki. Nie wiem skad u niej takie zapartrywania na zycie, ktore przyciagaja uwage doroslego mezczyzny? We wspolczesnych czasach jest to byc moze osiagalne, ze wzgledu na wyksztalcenie kobiet. Bywa, ze obecnie sa one lepiej wyksztalcone niz mezczyzni, ale w polowie XIX wieku rozdzwiek pomiedzy wyksztalceniem plci byl spory. Co taka mlodka ma do zaoferowania pod wzgledem intelektualnym takiemu mezczyznie? Margaret dorasta aby docenic cechy charakteru Johna Thorntona. Wlasciwie je ocenic . Dostrzec. John pod wplywem Margaret lagodnieje, pokornieje. Choc i proces pokornienia Margaret tez jest zauwazalny na kartach ksiazki Ona jest sercem , on umyslem...
I to umilowanie ludzi dawnej epoki do opisywania charakterow poznawanych ludzi... to rozkminianie kto jaki jest. Nie powiem - jest to ekscytujacy temat, ale wiadomo- drugiego czlowieka odkrywa sie powoli. W zmudnej codziennosci.

Ps : Moja ( ta ) recenzja ukazala sie tez na portalu "Lubimy czytac".

sobota, 11 lutego 2023

Byc dzieckiem.

" Dzieci nazistow. Brzemie Milczenia, Niewola Mysli". Jaroslaw Molenda


 Nie mamy wplywu na to, w jakiej rodzinie przychodzi nam zyc. Rodzimy sie a potem, dorastamy wsrod ludzi, ktorzy z dnia na dzien staja sie nam bliscy i wplywaja na rozwoj naszych charakterow oraz osobowosci. To rodzice, bliscy dorosli, zapodaja nam pierwsze ksiazeczki. Sadzaja przed telewizorami, w ktorych puszcza sie odpowiednie programy dla dzieci. Podaja do reki, czy tez rozkladaja w naszym poblizu gazdzety, ktorych sami uzywaja. Wzrastamy wsrod ich rozmow o zyciu, o dniu codziennym... ksztaltujemy wlasny styl zycia, ktory czesto jest powtorka tego, w czym wyroslismy. 

Dzieci nazistow. Kim byli? Jak odkrywali swa przeszlosci i jak przezywali wiadomosci o niechlubnych poczynaniach swoich rodzicow? Ksiazka Jaroslawa Molendy probuje to wyjasnic. Musze przyznac, ze w niektorych przypadkach czyni to bardzo dobrze. 

Rodzaj reakcji potomkow nazistow wobec poczynan wlasnych rodzicow ( ojcow) byl rozny. W zaleznosci od jakosci relacji laczacej kata z jego dzieckiem.  Mozna zaobserwowac calkowite zaslepienie tatusiem bohaterem wojennym, ktory chcial tylko dobrze, do sytuacji kiedy to potomkowie calkowicie odcinali sie od przeszlosci swojego rodzica. 

Izolowana od rowiesnikow Gudrun Himmler,  zyjaca w dostatku, pod kloszem, nazywana laleczka do konca nie wyparala sie ojca. Kultywowala pamiec o nim przez cale swoje zycie. 

" Bylo jasne, ze ta kobieta to bardzo wazna figura dla bylych nazistow. Kilka miesiecy przygotowywalismy sie, zeby dostac sie na spotkanie, na ktorym bedzie rowniez ona. (...) Podczas przyjecia byla otoczona kawalerami orderu Krzyza Rycerskiego. Siedzieli ze wszystkimi swoimi odznaczeniami na piersi. Wewnatrz kregu znajdowala sie malenka kobieta o niczym niewyrozniajacej sie powierzchownosci, ale z bardzo dumna mina. (...) Z nami byl jeszcze jeden esesman, ktorego bardzo powaznie zapytala, gdzie sluzyl. Odpowiedzial jej, ze sluzyl w wojskach SS w Danii. Na jej twarzy przemknal usmiech i powiedziala: "Czyli ochotnik w esesowskich wojskach." "  

Himmler byl wiecznie nieobecnym ojcem. Zajetym praca. Z czasem dzielil czas pomiedzy dwie rodziny. Z 19 lat mlodsza kochanka- Hedwig Potthast-  dorobil sie dwojki dzieci. Jednak to Gudrun pozostala dla niego ulubionym dzieckiem. Prowadzil z nia ozywiona korespondencje i dzwonil dwa razy w tygodniu. Ojciec byl centralna postacia w zyciu Gudrun. Nigdy nie przyjela do wiadomosci faktu, ze  popelnil samobojstwo. Dla niej do konca byl wojennym bohaterem. 


Niklas Frank najmlodszy syn Hansa Franka , generalnego gubernatora okupowanych ziem polskich byl nazywany przez rodzine Fremdi, czyli "obcy". Hans Frank mial podejrzenia co do ojcostwa w przypadku najmlodszego syna. Uwazal, ze ojcem malego Niklasa jest gubernator Lachs. Malzenstwo Frankow nie bylo szczesliwe. Hans byl czesto nieobecny. Utrzymywal zwiazki rownoczesnie z czterema kobietami i snul plany o rozstaniu z zona. Wedlug niego najwiekszym bledem jego zycia bylo to, ze ozenil sie z Brigitte. Brigitte zas czesto zmuszala meza do powrotu  do domu. Frank byl zbyt cennym mezem, aby pozwolic mu odejsc. Udala sie nawet do Heinricha Himmlera zadenuncjowac jedna z kochanek meza jako Zydowke. Upewnilo to syna Niklasa w przekonaniu, ze jego matka wiedziala co nazisci robia z Zydami. Niklas uwielbial stwierdzenie matki, ze "wolalaby byc wdowa po ministrze Rzeszy niz jego rozwodka." 

Niklas nie oszczedzal obojga rodzicow. Matka zdradzala ojca, ojciec zdradzal matke. Brigitte gdy nie mala pewnosci co do ojcostwa dziecka, ktore nosi po prostu dokonywala aborcji tlumaczac podejrzliwemu mezowi, ze poronila lub wmawiala mu, ze dziecko bylo wczesniakiem i nie mialo szansy przezycia. 

"Dla Niklasa jego matka byla zasadniczo niemoralna kobieta, ktora, jak wielu Niemcow, swiadomie czerpala korzysci ze zbrodni Trzeciej Rzeszy. W  wydanej przez siebie w 2005 roku ksiazce uwalnia swoja nienawisc do tej kobiety, ktora nigdy nie okazala wyrzutow sumienia, ale- jak przyznawal- przynajmniej nigdy nie probowala gloryfikowac meza.(...) wydaje mi sie , ze glownym motorem tego, co ludzie robia, jest chciwosc, zachlannosc.(...) Wciaz zyjemy marzeniami, pragnieniami, wyobrazeniami o swiecie. Tylko moja matka byla osadzona w rzeczywistosci. Zanim zaczela sie III Rzesza juz robila  z Zydami interesy. Brala w komis futra, a potem je sprzedawala. Kiedy nastala III Rzesza i zamieszkalismy w Generalnym Gubernatorstwie, dalej robila z nimi interesy. Kiedy skonczyla sie wojna, w Schliersee byl oboz dla bylych wiezniow obozow koncentracyjnych. Brala zrabowane Zydom kosztownosci , wsiadala na rower, bo juz nie miala mercedesa, i jezdzila tam, do Zydow, zeby znowu robic z nimi interesy". 

Po wojnie dwoch synow Hansa Franka- najstarszy Norman i najmlodszy Niklas- probowali poznac niezbyt przyjemna biografie swojego ojca. Nie interesowalo ich postepowanie sadowe, przebieg procesu, ale chcieli wiedziec, jak maja z tym zyc. Pozostalych troje dzieci probowalo usprawiedliwiac go dla siebie samych, widzac w nim niewinna ofiare Norymbergi. 

Obaj bracia mieli rozne odczucia zwiazane z noszeniem nazwiska Frank. Dla starszego  ( Normana) byla to przeszkoda. Mlodszy  ( Niklas) czul, ze ludzie traktuja go z wiekszym szacunkiem. Norman pragnal by nazwisko Frank zniknelo z tego swiata. Odmowil posiadania dzieci z obawy przekazania im genow dziadka. Pomimo to kiedys powiedzial: " Tak, ja wiem, ze moj ojciec byl zbrodniarzem, ale ja go kochalem". Na nagrobku Normana widnieje epitafium: " Teraz jestes wolny od meki milosci do ojca". 

Mlodszy Niklas nienawidzil rodzica zbrodniarza. Chociaz noszenie nazwiska Frank nie bylo chyba dla niego zbytnio  klopotliwe. Mial corke. Wyszukiwal dokumenty, ktore udawadnialy, ze ojciec byl ostatnim tchorzem, ze uczestniczyl w tych wszystkich okrucienstwach i nie moze byc mowy o zadnych usprawiedliwieniach dla niego. Pozostale rodzenstwo odwrocilo sie od Niklasa. Brat Michael napisal, ze " Moj brat Niki jest i zawsze bedzie obcy". Najmlodszego w rodzinie Frankow wyroznialo to, ze sam siebie traktowal  bezwzglednie i nie stracil klarownego spojrzenia na przeszlosc. Mawial, ze po wojnie w wiekszosci niemieckich rodzin zapanowalo milczenie, co bylo szkodliwe dla mlodej demokracji. Dlatego krytycznie ocenial postawy dzieci zbrodniarzy, ktore milczaly o czynach ich rodzica lub je usprawiedliwialy. 

Jego ksiazka o Hansie Franku, ktora ukazala sie w 1997 roku, zostala ostro skrytykowana, zwlaszcza przez inne nazistowskie dzieci. Dla niektorych z tych dzieci odrzucanie lub przeklinanie wlasnych ojcow nie wchodzilo w rachube. 

Polecam te pozycje. Sa w niej przedstawione miedzy innymi losy  Eddy Göring, Martina Adolfa Bormanna, Moniki i Jennifer Göth, Rolfa Mengele...