poniedziałek, 27 lutego 2023

Nauczycielstwo.

"Agnes Grey" Anne Bronte

Powiesc wydana w 1847 roku pod pseudonimem Acton Bell. Coz to byly za czasy dla kobiet? Mezczyzna u boku nadawal kobiecie tozsamosc. Sama, samotna nic nie byla warta. Niechciana, a wiec nie odniosla zyciowego sukcesu. Jedynym, uznanym spolecznie zajeciem zarobkowym, ktoremu mogly sie panie w tamtych czasach poswiecac bylo nauczanie dzieci. Mogly zarabiac na zycie jako guwernantki. 
Autorka opisuje prawdopodobnie wlasne doswiadczenia zwiazane z ta profesja. 
   Na portalu "Lubimy czytac", co niektorzy czytelnicy zachwycali sie powabem jezyka pani Gaskell. Po przeczytaniu "Agnes Grey" dochodze do wniosku, ze pani Gaskell w porownaniu z Anne Bronte to jak uczennica w stosunku do wykszalconej, polsugujacej sie kunsztownym slowem mistrzyni. 
To co mnie w danej pozycji najbardziej uderzylo to nieskomplikowany, klarowny , piekny jezyk. 
Spora czesc powiesci zajmuje opis trudow  pracy jako gwernantka. 
Zdawalo mi sie, ze mlodziez  dawniej byla karna, zdyscyplinowana, podlegla autorytetom. Mialam bledne wyobrazenie. 

Dzieci bogaczy bywaly niezdyscyplinowane, nierzadko leniwe, rozpieszczone, pewne siebie i swojej pozycji. Traktowaly nauczycielke z gory, tak jako i ich rodzice, ktorzy posiadali multum oczekiwac co do postepow swych pociech a zarazem ograniczali mocno mozliwosc nagradzania czy stosowania kar przez guwernantke. Wszelkie niepowodzenia dzieci byly spychane na barki nauczycielki. I to nie tylko te tyczace sie postepow w nauce, ale takze tyczace sie wychowania , za ktore powinni odpowiadac przeciez sami rodzice. 
Nie wiem dlaczego, ale bardzo mocno przywiodlo mi to na mysl obecny system ksztalcenia. Chodzi mi o pewna roszczeniowosc ludzi. Szkola powinna nauczac, ale i wychowywac. I to tak wychowywac aby dziecie nie bylo karane- nie mowie tu o karach cielesnych, ale np.: tych zwiazanych z ocenani. 
Niewdzieczny jest to zawod nie tylko dzisiaj, niewdzieczny byl i dawniej. 
  Guwernantka nie konczyla dnia pracy po lekcjach, ale byla czesto proszona przez rodzicow o towarzyszenie dzieciom po zajeciach: "niech pani z nia pospaceruje.... niech pani sprawdzi z kim rozmawia... gdyby  ja pani czyms zajela nie chodzilaby moja corka  w wolnych chwilach tak czesto do stajni , to nie miejsce dla panienki ..."

"Panicz Charles byl dla mnie wielkim utrapieniem: samo obcowanie z nim wymagalo cierpliwosci aniola, czuwanie nad nim stanowilo prawdziwa probe charakteru, a nauczenie go czegokolwiek bylo zgola niemozliwe.
  Choc mial dziesiec lat nie potrafil przeczytac poprawnie najprostszego zdania z najbanalniejszej ksiazki , a poniewaz zgodnie z zaleceniami jego matki musialam podpowiadac mu kazde slowo jeszcze zanim zdazyl sie dobrze zawahac lub przyjrzec sie jego pisowni, a do tego nigdy nie wolno mi bylo zagrzewac go do wiekszego wysilku, dajac mu do zrozumienia, ze inni chlopcy sa od niego lepsi- nic dziwnego, ze w ciagu owych dwoch lat, podczas ktorych zajmowalam sie jego ksztalceniem nie poczynil prawie zadnych pstepow.
Gdyby zazadano ode mnie bym opisala porzadek i przebieg typowego dnia w Horton Lodge , mialabym z tym spore trudnosci. Wszystkie posilki spozywalam w pokoju szkolnym wraz ze swoimi podopiecznymi i to oni, wedle swojego kaprysu , decydowali o ich porach. Niekiedy dzieci dzwonily na sluzaca , kazac jej przyniesc obiad jeszcze zanim zostal ugotowany. Innymi razy obiad czekal na nie na stole ponad godzine i potem zloscily sie , ze kartofle sa zimne, a sos do pieczeni pokrywa skorupa stezalego tluszczu . Czasami zyczyly sobie zjesc podwieczorek o czwartej, ale tez czestokroc napadaly na sluzacych za to, ze nie podali dokladnie o piatej, a gdy ci, stosujac sie do tego zyczenia, przestrzegali punktualnosci, podwieczorek lezal na stole nietkniety do siodmej albo osmej.
  Godziny nauki ustanawiane byly w bardzo podobny sposob: mojego zdania czy wygody nigdy nie brano pod uwage . Czasem Matylda lub John decydowali, ze "najlepiej bedzie uporac sie z tymi obrzydliwymi lekcjami jeszcze przed sniadaniem" i bez zadnych skrupulow czy przepraszajacego slowa o wpol do szostej przysylali pokojowa, by mnie obudzila. Niekiedy informowano mnie, ze mam byc gotowa do pracy punkt szosta. Wowczas to ubrawszy sie w pospiechu, schodzilam do pokoju szkolnego tylko po to, by zastac go pustym. A potem po dlugim i pelnym napiecia oczekiwaniu dowiadywalam sie, ze moi uczniowie zmienili zdanie i wciaz leza w lozkach- albo jesli pogoda tego ranka dopisywala, przychodzila Brown, by oznajmic mi, ze mlodzi panstwo zrobili sobie wolne i wybyli z domu."

"Agnes Grey" to kopalnia wiedzy na temat codziennosci ludzi dawnych czasow. Na temat zawodu guwernantki. Jest w niej rowniez zawarty watek milosny, ale opisany ubogo. Mysle, ze to poprzez niewielka ilosc spotkan z kandydatem na meza. Pan Weston to duchowny chcacy zalozyc rodzine. Niewatpliwie przyglada sie okolicznym dziewczetom wybierajac te, ktore pasuja do jego pozycji i stanu posiadania. Wybor pada na Agnes bo pobozna, umiejaca sie zachowac, cicha i skromna, nie wychodzi przed szereg... na dodatek nieglupia- niezle wyksztalcona. Po prostu zona jak ulal wiec moze zostac nagrodzona jego wzgledami. Nie wiemy co uczuciowo dzieje sie w panu Westonie, ale wiemy jak reaguje na jego osobe Agnes, ktora  z panem Westonem rozmawia moze ze trzy razy. Ich kontakt jest wzrokowy. Duchowny rozklada nad nia parasol kiedy przy wyjsciu z kosciola pada deszcz dajac owym gestem do zrozumienia, ze jest chyba dziewczyna zainteresowany.... a potem kontakt pomiedzy nimi sie urywa. 
Co moze dac wspolczesnemu czytelniowi pozycja Anne Bronte? Wiedze o zyciu ludzi w polowie XIX wieku i o pozycji kobiety w tamtych czasach. 


2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa książka chętnie ją przeczytam. Natomiast ja mogę polecić dwie książki Eugenii Żmijewskiej Płomyk- z pamiętnika Instytutki i Dola. Jest to opowieść o losach dziewczyny ze szlacheckiego rodu i jej perypetii w rosyjskim instytucie Maryjskim w Warszawie. Ciekawa historia dziewczyny nieprzygotowanej do życia, choć inteligentnej znającej języki. Płomyk jest ciekawy, ale moim zdaniem gorzej napisany stylistycznie niż Dola jej druga część .Poza tym bardziej mi się podobała Albina Zapolska koleżanka głównej bohaterki, która sobie radziła, była twardą i ciekawą dziewczyną, co prawda uległa rusyfikacji, ale napisanie pamiętnika Albiny byłoby o wiele ciekawsze.
    Te książki to cały opis doli edukacyjnych kobiet .
    Nie podobało mi się pokazywanie kobiet mimoz nieradzących sobie w życiu takich bez wyrazu, nie gramotnych, ja wiem, że takie są, ale we filmach i książkach z przeszłości pokazują właśnie ten typ kobiet w nadmiarze a ignorują kobiety silne dopiero od jakiegoś czasu ciutke się coś w tym zmieniło.
    Trzecia część tek książki to Serduszko, ale ja jej nie czytałam. Ściągniesz je spokojnie z Internetu. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. I zaraz człowiek ma refleksję, że może te współczesne dzieci jeszcze nie takie najgorsze. Z drugiej strony dzieci uczą się obserwując rodziców, więc dzieci w tamtych czasach w takich właśnie rodzinach, taki wzór do naśladowania miały.

    OdpowiedzUsuń